czerwca 14, 2021

A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady...


Całe życie o tym marzyłam. Już będąc dzieckiem jeżdżąc na wakacje do Dziadka mówiłam moim kuzynkom, że albo będę tu mieszkać albo będę jako dorosła przyjeżdżać z moim mężem na wakacje. I masz ci los. Mąż urodził się w Bieszczadach, i choć wyprowadził się stąd w wieku 11 lat, to spotkaliśmy się właśnie tu w Bieszczadach. On też całe życie – tak jak ja - marzył aby tu wrócić. Zresztą wracał tu razem ze mną w każde wakacje i nie tylko.

bieszczady_wies

I oto jest 28.01.2021 i po wielu przeciwnościach losu, mamy tu działkę, pozwolenie na budowę i ekipę budowlaną. W lato zaczynamy naszą przygodę z Bieszczadami!

Mamy mnóstwo planów, entuzjazmu ale w głowie mamy również mnóstwo wątpliwości.

Czy damy radę? Czy uda nam się sprawnie postawić dom, mieszkając 500 km od budowy? Czy wystarczy nam pieniędzy? A worka nie mamy niestety. Część musimy dopiero zarobić;) Mam dość kredytów i leasingów, kolejne nie wchodzą w grę!

Jak to ogarnąć logistycznie? Ze względu na charakter naszej pracy to wszystko będzie na mojej głowie...

Czy przeżyjemy w górskich warunkach? Śnieg, mróz, odśnieżanie, złe warunki do jazdy itp.

Czy żyjąc wygodnie w bloku, gdzie nie musimy martwić się o ogrzewanie, odśnieżanie, dbanie o teren itp., bo wszystkim tym zajmuje się administracja osiedla, nie zarośniemy chaszczami, padniemy z głodu, zimna czy wycieńczenia?

Czy po przeżyciu dotychczasowego życia w miastach i dużych aglomeracjach będziemy umieli funkcjonować na wsi? Przecież ja nie umiem robić zakupów na zapas! Pod blokiem mam Żabkę i dwa inne sklepy. Na piechotę mogę iść do Netto, Rossmana, Lidla, Hebe czy Pepco. Do mojego ulubionego Kauflada i Selgrosa muszę kawałek podjechać, tak jak do OBI, czy Leroy. A tu najbliższy Kaufland mam w Sanoku, Selgros w Radomiu! Stąd wszędzie będzie daleko!

Nie wyhodowałam też nigdy żadnej rośliny od nasionka do rośliny docelowej. Zawsze mi umierała. A tu chcę mieć ogród i warzywnik, o który sama będę dbała...

Czy nasz prawie 8-letni Młody, teraz zachwycony przeprowadzką w Bieszczady nie wykrzyczy nam kiedyś, że chce wrócić do miasta, i że nienawidzi nas za to że tu nie ma Internetu bez limitu lub nie ma zasięgu? A uwierzcie mi to jest OGROMNY problem, nie tylko dla Młodego. Dla niego to jest prawie tragedia życiowa :) a dla mnie niemożliwość pracy :/

Czy będzie miał tu szansę na dobrą edukację? Czy skrzywdzimy go tą decyzją?

Czy uda nam się pracować tak jak do tej pory? Przez lata wypracowaliśmy sobie kontakty w Warszawie i okolicach, dzięki czemu mogliśmy prowadzić naszą firmę. Na początku to był horror. Przez 2 lata błądziliśmy jak dzieci we mgle, kosztowało nas to wiele. I pieniędzy i stresu. Ale wdrożyliśmy się i znamy już rynek. A teraz? Mamy zaczynać wszystko od nowa? Trochę to przerażające...

I w końcu, w Legionowie zostawimy kawał naszego wspólnego życia, naszych cudownych przyjaciół, sąsiadów, psich koleżanek i kolegów. Czy żyjąc tyle czasu pomiędzy ludźmi, odnajdziemy się na tym odludziu? Czy znajdziemy tu bratnie dusze? Czy nie umrzemy z nudów?

To tylko część moich wątpliwości, mam ich cale mnóstwo. Nie mogę przez to spać po nocach.

Cały czas zadaję sobie pytanie, czy dobrze robimy? Czy nie jesteśmy szurnięci, że chcemy zostawić nasze naprawdę wygodne życie i jak to powiedziała moja psia koleżanka „cofnąć się do średniowiecza”?

Ale czy to naprawdę jest cofanie się? Czy może to szansa na lepsze życie, bez stresu, smogu, okropnych sąsiadów (w bloku są i tacy)? Szansa dla Młodego, żeby odkleił się od komputera i poznał aktywne życie na łonie natury.

Nie wiem czy kiedykolwiek będę miała na tyle odwagi aby to gdzieś opublikować i odpowiedzieć sobie na te pytania. Wiem jedno, że chcieć znaczy móc, a jak się ma u swojego boku osobę, która ma te same cele i marzenia, to można wszystko. Przeszliśmy razem wiele, bywało bardzo źle i bardzo dobrze. Życie nas nie rozpieszczało, ale też nie możemy narzekać, bo zawsze mogliśmy liczyć na siebie i wsparcie naszych najbliższych. I chociaż wcześniej nasi rodzice kazali nam się pukać w głowę, to teraz podzielają nasz entuzjazm i wspierają nas. Myślę, że liczą na darmowe wakacje ;) Zobaczymy więc co przyniesie los. Oby był łaskawy!

PS. na koniec

Dziś mamy 14.06.2021r. a nie 28.01.2021. Jednak tyle czasu zbierałam się na odwagę aby powrócić do blogowania. Nie pisałam ponad 9 lat. W moim życiu wydarzyło się wiele. Był czas, że przez rodzinne waśnie porzuciłam swoje marzenia i „obraziłam” się na Bieszczady, jednak serce nie sługa i ciągnie w tamtą stronę. Zmierzając do końca: wróciłam!

Zobacz również:

Żyć jak w Bieszczadach

Marzy mi się 

Chcieć znaczy móc 

4 komentarze:

  1. Dużo sił i wytrwałości Wam życzę i pięknego dotarcia do wymarzonego celu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia i dużo szczęścia Wam życzę - oby spełniły się wszystkie marzenia, a rzeczywistość ich nie zniszczyła! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © blog MojeBieszczady.eu , Blogger